czwartek, 20 sierpnia 2015

Telewizja- tak czy nie?


Cześć!
Znów spora przerwa, ale co poradzić, tak to bywa na początkach.
Dziś chciałabym przedstawić wam moj punkt widzenia na temat telewizji, jak ja postrzegam telewizje, to co w niej jest pokazywane itd.
Może zacznę od tego, że osobiście w ogole jej nie potrzebuje. Żylam dość długo bez telewizji i było mi z tym całkiem dobrze:) Szczerze mówiąc, może nawet lepiej niż z NIĄ.
Lubie oglądać filmy, nie ma co ukrywać, za to większość seriali nie przypada mi do gustu(seriali, które lubie jest naprawdę bardzo mało!). Niestety interesujących (mnie) filmów w telewizji pokazuje się mało, za to seriali ''piorących mózgi'' jest bardzo dużo. Zazwyczaj są bardzo płytkie, a przede wszystkim w większości jest bardzo dużo negatywnej energii. Nie zaczerpniemy z nich żadnej inspiracji, a możemy popaść tylko w nałóg serialowej głupoty.
Kiedyś uważalam, że programy śniadaniowe moga przekazać coś fajnego, jednak kiedy zobaczyłam, że ukryta jest w nich polityka, mocno nakierowane poglądy itd, przestałam je oglądać. Jedyne programy, które mogą nas czegoś nauczyć, czy zainspirować nas to programy kulinarne i podróżnicze, serio! Dla przykładu, któregoś niedzielnego poranka razem z moich chłopakiem chcieliśmy pooglądać telewizje, a żaden z seriali nas nie interesował i padło na... program kulinarny, w którym kobietka pokazywała jak zrobić kurczaka teriyaki. Mojemu chłopakowi spodobał się przepis i tak, tej niedzieli jadłam jeden z najlepszych domowych obiadów zrobionych przez mojego ukochanego!
Jednak najważnejsze co chcialam wam przekazać będzie za chwile... WIADOMOŚCI. Wiem, że każdy powinien wiedzieć co się dzieje w kraju, czy na świecie, jednak osobiście jestem anty-wiadomości-owa. Nie mogę znieść propagandy, jaką sieją wiadomości. Zakłamania, czy ukrywania ważnych informacji. Jeśli tylko choć przez chwile oglądam wiadomości, zaraz mam negatywna energie, a wszystko to przez przypływ negatywnych informacji, jakie przynoszą nam media! Ponoć 90% tego co widzimy, czy słyszymy w wiadomościach jest negatywne(przy okazji, dla mnie to 100% bo bardzo, ale to bardzo rzadko mogę dotrwać do tych pozytywnych, że coś się udało, że coś wyszło). Absolutnie nie chce was zniechęcać do oglądania wiadomości(czytania ich czy słuchania), ale chce wam tylko przestrzec przed braniem każdej informacji dosłownie. Polacy z natury są mocno pesymistyczni, a bombardowanie negatywnymi informacjami nie pomoże nam w zmienianiu swojego życia i nastawienia. Właśnie dlatego, jeżeli chcecie zmienić swoje życie, jeżeli chcecie być szczęśliwsi, musicie mieć dystans do tego co usłyszycie lub zobaczycie w telewizji. Jestem pewna, że nie będzie łatwo przestać, ograniczyć lub zdystansować przyjmowanie informacji, jednak jestem PEWNA, że to pomoże. Mi pomogło i wiem, że wam na pewno też.
Chciałabym, żeby każdy po przeczytaniu tego posta zastanowił się nad sensem moich słów i SPRÓBOWAŁ chociaż odnaleźć w nim siebie, bo może zmiana punktu widzenia będzie w stanie zmienić też wasze życie na lepsze, a przecież o to chodzi każdemu z nas. Ja mówię NIE telewizji, informacjom, bo wiem, że to jak klatka dla naszego wnętrza, emocji, uczuć czy zdania jakie posiadamy na dany temat.
A teraz życzę wam miłego dnia, a ja zabieram się do pracy!

środa, 29 lipca 2015

Raj na ziemi! Rodos

Cześć!
Dziś chcialam zdać wam krótką fotorelacje z moich wspaniałych wakacji na greckiej wyspie Rodos. Nie moge uwierzyć, że od powrotu minęło już dwa tygodnie, ale wszystko co dobre się kiedyś kończy (przypomnę jednak, że zaczyna się inne dobre :)). Bez zbędnego gadania, zobaczcie fotki i dajcie dać, jak wam się podoba :)
 Widok z balkonu, baseny a dalej morze... Cudowny widok!
 To juz stolica Rodos.

 Kościół, ktory był naprawdę piękny. Witraże były naprawdę wspaniałe!




 Nie wiem czy wiecie, ale cała stolica jest otoczona murami.
 Duże piwo w Grecji. Nie pół litra... Dwa litry!
 I papugi, które wpadły do nas do stolika na orzeszki:)











 Wyspa Symi. Włoska architektura.

Kiedyś na pewno tam wrócę!

niedziela, 24 maja 2015

Wampiry energetyczne

Cześć wszystkim!
Jestem pewna, że każdy z was spotkał się w swoim życiu z krytyką i nie chodzi mi tu o krytykę konstruktywną, dzięki której możemy się czegoś nauczyć, czy zdać sobie z czegoś sprawę. Chodzi mi bardziej o puste słowa, które potrafią odebrać człowiekowi całą motywację do działania. Ja do krytyki zaliczam uwagi typu: 'nie umiesz', "nie możesz", "tego nie wolno'', ''jesteś na to za słaby''.. itd. Tego typu 'teksów' mogłabym wymienić setki.
Istnieją też ludzie, którzy non stop narzekają, coś im się nie podoba, coś nie pasuje, lub sami siebie krytykują wyżej podanymi słowami. Całe swoje 'życie' sa nieszczęśliwi i ciężko sprostać jakiemukolwiek z ich oczekiwań.
Wszystkich tych, którzy krytykują lub którzy są ciągle negatywnie nastawieni do prawie WSZYSTKIEGO nazywam wampirami energetycznymi. Mogę przyznać, że sama kiedyś nim bylam, ale też sama doświadczałam wysysania mojej energii przez innych osobników.
SKĄD BIORĄ SIĘ WAMPIRY ENERGETYCZNE?
Każdy z nas od dziecka dostaje setki negatywnych impulsów w postaci krytyki. Chociażby rodzice, którzy mówią nam, ze czegoś nam nie wolno, że zbyt mało się staramy w szkole, źle wykonujemy swoje obowiązki itd. Również wśród rówieśników często się słyszało, ze jest się głupim, brzydkim, fatalnym w śpiewaniu czy w graniu w piłkę. Takie banalne przykłady, ale zgodzicie się ze mną, ze każdy z nas przez któres z wymienionych wyżej wydarzeń przeszedł. Takie negatywne słowa trafiały do nas od najmłodszych lat, jedni byli na to podatki mniej, większość jednak bardziej i odcisnęło się to w naszych głowach w postaci negatywnych myśli o samym sobie. Rodzice, rówieśnicy, nauczyciele byli naszymi małymi wampirkami energetycznymi. W większości wypadków oni nie wiedzieli i na pewno nie chcieli NIMI być, a jednak. Dlatego też większość wampirków nawet nie wiem o tym, że są wampirkami:) Idąc za ciosem, co z wkraczaniem w dorosłe życie? Pierwsze rozmowy kwalifikacje, pierwsze nieudane, pierwsze rozczarowania? Polega to na tym samym.. '' Przepraszamy, ale nie jest pan/pani odpowiednim kandydatem na to stanowisko'' itd. To wszystko siedzi w nas od najmłodszych lat, każdy maluch dorasta, stając się jednocześnie małym wampirkiem.
CO SIĘ DZIEJE, KIEDY WAMPIRY ENERGETYCZNE INGERUJĄ W NASZE ŻYCIE?
Odpowiedz jest bardzo prosta- sami sie nimi stajemy. Chyba zgodzicie się, ze niewielu ludzi nie przejmuje się krytyką, lub nie jest podatna na mentalność innych. Nie wierze, że żyjąc wśród narzekania można być w 100% szczęśliwą osobą.
Przez ciągłe powtarzanie innych osób, że jest się złym ' w tym i w tym i w tym też' w końcu sami zaczynamy w to wierzyć. Wszystko co zaczynami robić, wydaje się nam bez sensu, bo przecież i tak będzie ŹLE. To reakcja łańcuchowa- skoro wszystko robimy źle to sami musimy być źli( no przecież ciągle nam to ktoś powtarza!), skoro jesteśmy źli, to mamy złe życie, a skoro nasze życie jest złe, to jesteśmy NIESZCZĘŚLIWI! Przez to, że jesteśmy nieszczęśliwi i źli, nie spełniamy swoich marzeń, nie spełniamy się w pracy, jako partnerzy, jako część rodziny, 'paczki' przyjaciół itd.
To była pierwsza grupa, a teraz przedstawię reakcje łańcuchową na drugą grupę...
Jeśli otaczamy się ludźmi, którzy są ciągle nieszczęśliwi(źli), którzy powtarzają, że nic im w życiu nie wychodzi, którzy w piękny, słoneczny dzień narzekają, że słońce świeci im w oczy, a w pochmurne, deszczowe dni mówią, że ciągle leje itd. to sprawa jest bardzo prosta- sami stajemy się tego typu ludźmi, bo skąd niby mamy czerpać inspiracje do piękna świata, przyrody, ŻYCIA?
CO ZROBIĆ Z WAMPIRAMI ENERGETYCZNYMI?
Po pierwsze, należy zacząć pracować nad sobą, nad swoim nastawienie, nad pewnością siebie bo to w naszej głowie jest największy problem. Pewnie większość z was powie, że należę do grupy, która ma twardą skóre i serce, robi swoje i taka się po prostu urodziłam(szczęściara!). Zaskocze was bo wcale nie! Wręcz przeciwnie, wiele lat, sama byłam okropnym, bezlitosnym wampirem energetycznym! Owszem, jestem szczęściarą, bo trafiłam na ludzi, książki, wykłady, które dały mi podstawy do zmian, ale to wcale nie było proste, łatwe i przyjemne, szczególnie z moim wrodzonym talentem do narzekania i pogarszania swoich nastrojów, co więcej ja CIĄGLE, BEZUSTANNIE, CODZIENNIE nad tym pracuje. Każdy potrzebuje miłości, szczęścia, ciepła i każdy kto chce zmienić swoje życie MUSI, ale to musi znaleźć w ciągu dnia chwile dla siebie, żeby zajrzeć w głąb swojej głowy, powyobrażać sobie swoje wymarzone życie, piękne krajobrazy, pokój na świecie, najedzone dzieciaczki... Praca nad sobą jest najważniejsza! Bez niej ani rusz. Ale o tej chwili dla siebie powiem kiedy indziej... A teraz druga opcja, równie bezlitosna i ciężka, jednak niesamowicie skuteczna.. Wyrzucić wampiry energetyczne  ze swojego życia. Oczywiście, nie mówię tu o tym, zeby wyrzec się swojej rodziny, bo przecież to nas na pewno nie uszczęśliwi, poza tym rodzinie trzeba pomagać, ale najpierw pomóżmy sobie. Dajmy sobie spokój ze znajomościami, które nas dosłownie dołują. Wyobraźcie sobie spotkać się ze znajomymi i ciągle narzekać. Tak się po prostu nie da funkcjonować! Otaczając się ludźmi o złym nastawieniu, sami się tacy stajemy, a to z pewnością nas nie uszczęśliwia. Jak oddzielić się od wampirków? Oczywiscie nie mówie tu o skrajnie drastycznych środkach typu: ' już was nie lubie i nie chce się z wami spotykac', ale jednak troszkę bezlitośnie trzeba... Przykład? 'Przepraszam, nie mogę się dziś z Tobą spotkać, muszę zresetować głowę, odnaleźć sens i szczęście' . Słowa proste, raczej nie powinny nikogo urazić,a wręcz przeciwnie, może i znajomemu dadzą do myślenia.
Podsumowując, otaczając się wampirami energetycznymi zbyt daleko nie dojdziemy. Trzeb pracować nad sobą, a jeżeli poczujemy już, że nasza głowa jest otwarta, że łakniemy życia, szczęścia, miłości, będziemy w stanie zainspirować innych ludzi, do zmian na lepsze, a to również da nam samym wiele wiele radości, szczęścia i spełnienia. Bo przecież nikt nie chce żyć w smutku, rozpaczy, bezsensu jako wampir energetyczny, a każdy chce miłości, pokoju, szcześcia, jako spełniony człowiek!

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Philips Visapure- my best friend!

Witajcie!
Mój pierwszy- konkretny wpis, miał pojawić się już jakiś czas temu, ale niestety problemy techniczne, organizacyjne itd, mi na to nie pozwoliły. Jednak wszystko już ogarnięte i mogę ze spokojem i zaangażowaniem zaczynać.
Dziś chciałabym wam przedstawić moją przyjaciółkę- szczotkę do twarzy Philips Visapure!
Nasza znajomość zaczęła się w lipcu 2014 i tak jestem jej wierna do dziś, a podejrzewam, że będę jeszcze dużo, dużo dłużej.
Nie będę was zanudzała opisem tego urządzenia, wszystko można przeczytać na stronie Douglas, gdzie również można ją zakupić.
Początkowo używałam jej ok. 2x dziennie(rano i wieczorem),nanosząc na główkę odrobinę żelu do twarzy La Roche- Posay Effaclar. Aktualnie stosuję ją rzadziej, bo ok. 2x w tygodniu.

Czego ja oczekiwałam od tego urządzenia? Przede wszystkim głębokiego oczyszczania twarzy. Wcześniej miałam problem z całkowitym pozbyciem się resztek fluidów, pudrów, bronzerów itd. Nie zawiodłam się w żadnym stopniu! To 'cudeńko' radzi sobie z tym znakomicie, zostawiając buźkę bez śladów wcześniejszych upiększeń. Poza tym złuszcza martwy naskórek tak jak peeling, jednak jest delikatniejsza niż większość peelingów dostępnych w drogeriach, aptekach itd. Jeszcze jednym ooooogromnym plusem jest delikatny masaż twarzy, podczas użytku. Uczucie jest bardzo, ale to bardzo przyjemne!


Niestety nie sądziłam, ze własnie teraz będę przygotowywała post na ten temat i całe opakowanie zostało w Polsce, ale chcę Wam pokazać co się w nim znajduje. Ładowarka- która jest bardzo wygodna, malutka i przyjemna w podróżach(choć swoją droga bateria jest na tyle genialna, że wytrzymuje nawet około miesiąca, przy stosowaniu 2x dziennie)


W komplecie mamy również dwie 'główki', 'szczoteczki', 'nakładki'.. Mi została tylko jedna. Z tego co pamiętam pierwsza była średnio miękka, raczej nie nadająca się dla mocno wrażliwej skóry. Teraz mam tą, na dołączonym obrazku, która jest bardzo delikatna i mi osobiście lepiej pasuje. 

Z jednej strony jest przycisk do włączania, zwiększenia prędkości i wyłączania.

Moje cudeńko ma jeden, ogromny minus- cena. Mam tak wspaniałego faceta, że kiedy mu o tym wspomniałam, zapamiętał i zrobił mi taki ogromny prezent. Wiem, że to nie jest tania zabawka, jednak z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu, kto może sobie na to pozwolić. 
Nie mogę porównać jej do tańszych odpowiedników, ponieważ nie bylo mi dane ich testować, ale wiem, że mojego cudeńka nie zamieniłabym na żadne inne.
Z ogromną przyjemnością i z czystym sumieniem polecam ten produkt! 

Jeśli mieliście przygodę z tym lub innym podobnym urządzeniem, dajcie mi znać jak wasze wrazenia!
DO NASTĘPNEGO !